Archiwa tagu: Ewangelia i życie

Słowa, które przebijają się przez zgiełk

Emilia, studentka psychologii z Warszawy, miała za sobą ciężki     tydzień. Sesja zbliżała się wielkimi krokami, a ona miała do zaliczenia więcej niż zwykle. W dodatku, problemy rodzinne i niepokój o przyszłość sprawiły, że jej myśli były jak szklanka, do której wlewa się za dużo wody – przelewały się i zalewały ją całkowicie. Czuła się zagubiona, przygnębiona, jakby zaplątała się w labiryncie zbudowanym z oczekiwań i problemów.

Pewnego wieczoru, szukając spokoju, wybrała się na spacer po parku. Była to piękna, złota jesień, a powietrze miało w sobie chłodny zapach wilgotnych liści. Nieopodal usłyszała cichy, ale donośny głos. Zaciekawiona, poszła w tamtym kierunku. Przechodząc przez alejkę, dotarła do polany, na której zgromadziła się grupka ludzi, siedzących na trawie i słuchających mężczyzny stojącego na niewielkim podwyższeniu. Wyglądał jak wykładowca, ale coś w jego oczach miało w sobie łagodność, a jednocześnie stanowczość.

– „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” – mówił.

Emilia stanęła z boku, próbując zrozumieć, o czym mówi. Książki, które miała przy sobie, zsunęły jej się z ramienia i cicho upadły na ziemię, ale nawet tego nie zauważyła. Skupiała się na słowach nieznajomego mężczyzny, który kontynuował:

– „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.”

Słowa te były dziwnie znajome, przypominały jej wersety, które słyszała kiedyś w dzieciństwie. Czy to możliwe, że ktoś właśnie dziś wygłaszał Kazanie na Górze? Czuła, jak napięcie w jej ciele powoli ustępuje, gdy wsłuchiwała się w te słowa. Zmęczenie, stres, poczucie zagubienia – to wszystko, co nagromadziło się przez ostatnie dni, nagle zaczynało znajdować ukojenie w prostocie tego przekazu.

Mężczyzna kontynuował:

– „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.”

Emilia pomyślała o cichości i pokoju, których tak bardzo jej brakowało. W jej codziennym życiu cichość była niemal nieosiągalnym luksusem. Zajęcia, głośne spotkania, narastające oczekiwania innych i jej własne wewnętrzne niepokoje… Może cisi są tymi, którzy mają wewnętrzny spokój, umiejętność cieszenia się chwilą? Może to oni naprawdę posiadają ziemię, ponieważ są w stanie odczuwać jej wartość i piękno?

Mężczyzna mówił dalej:

– „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.”

Słuchając tego, Emilia przypomniała sobie o koleżance, która działała na rzecz ochrony środowiska. Często ludzie wyśmiewali ją i mówili, że jej starania niczego nie zmienią, że jeden człowiek nie ma wpływu na całość. A jednak ona nie ustawała, bo wierzyła, że nawet najmniejsze wysiłki mają znaczenie. Może to właśnie była ta pragnąca sprawiedliwości osoba, która w końcu znajdzie ukojenie?

Każde zdanie, które wypowiadał mężczyzna, miało w sobie taką moc, jakby były to słowa samego Jezusa, które nigdy nie straciły na wartości. Emilia nagle uświadomiła sobie, że w głębi serca tęskniła za czymś więcej, czymś, co przyniosłoby jej poczucie sensu.

– „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” – kontynuował mówca.

Emilia pomyślała o sobie i swoich najbliższych. O ileż łatwiej byłoby im wszystkim, gdyby częściej okazywali sobie miłosierdzie zamiast krytykować się nawzajem! Jak to się dzieje, że miłosierdzie, to piękne słowo, jest tak rzadko obecne w codziennym życiu?

Mężczyzna dalej cytował:

– „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.”

Te słowa szczególnie ją poruszyły. Czystość serca… Co to naprawdę znaczy? W codziennym życiu pełnym chaosu i pośpiechu, myśli krążyły wokół tylu spraw – zaliczeń, obaw, oczekiwań. A jednak wydało jej się, że czyste serce to takie, które patrzy z miłością i współczuciem. Może właśnie tego brakowało jej w życiu?

W końcu mężczyzna powiedział:

– „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.”

Emilia rozejrzała się po twarzach zebranych ludzi. Młodzi, starsi, samotne matki, pracownicy korporacji, studenci jak ona – wszyscy jakby na chwilę zatrzymali się w biegu, słuchając słów, które oferowały zupełnie inny sposób patrzenia na świat.

Czuła, że Kazanie na Górze, choć miało już dwa tysiące lat, miało w sobie prawdę, której potrzebowała. Zrozumiała, że nie wszystko musi być zawsze doskonałe, że jej życie, choć pełne wyzwań i niepewności, może być drogą ku głębszemu pokojowi, jeśli tylko zacznie szukać w nim sensu i miłości.

Kiedy mężczyzna skończył mówić, ludzie zaczęli rozchodzić się w ciszy. Emilia została na chwilę, spoglądając na polanę, która teraz, pusta, wydawała się jakby czekać na kolejnych słuchaczy. Wzięła głęboki oddech, wypełniając swoje serce spokojem, jakiego dawno nie czuła.

Wracając przez park do domu, wciąż miała w głowie słowa, które usłyszała. Wiedziała, że nie zmieni swojego życia z dnia na dzień, ale też czuła, że jej droga nabrała nowego kierunku. I choć dzień wciąż był pełen wyzwań, jej serce było pełniejsze – jakby znalazła w sobie coś, czego od dawna szukała.