Jeszcze zeszłego lata spacerowała po korytarzu, po klatce schodowej, między mieszkaniami. Trochę zażenowana, że ją posądzą o podsłuchiwanie pod naszymi drzwiami, tłumaczyła się, że chora, że połamana i kilka razy już zoperowana. A teraz robią po niej remont. Może do kosza wyrzucili jej ulubione filiżanki, ulubiony koc i poduszki. Pewnie spakowali ubrania i wynieśli gdzieś do kontenera PCK. Wystawili na klatkę schodową meble z kuchni i skuwają terakotę i glazurę, tak przez nią już opatrzone, stare. Od kilku dni stukot niesie się po ścianach i czasem jest nie do wytrzymania. Odwiedzała ją i zabierała rodzina, na święta, na jakiś czas. Teraz ją zabrali i wywieźli nie wiadomo gdzie, chyba już nie wróci. Powiesili kartkę, że przepraszają za utrudnienia związane z remontem. Nie dopisali, gdzie ona jest.
Kurde.
Niezłe to.
Niby nieistotna dla nas osoba, ale jednak gdy jej zabraknie to tysiące myśli przychodzi nam do głowy…..