Diagnoza

Kiedy lekarze już walczyli z Bogiem

o inne życie, a tobie wszystko,

co było potrzebne spływało z kroplówki,

drenem uchodziła śmierć a za jedyne

odzienie służyła szpitalna kołdra

i powiedziałeś do Stwórcy, poślij mnie,

gdzie chcesz.

 

A potem obudziłeś się

wśród chorych, wróciłeś do domu,

prosiłeś najbliższych o umycie nóg,

leki z apteki, chleb z piekarni

i opiekę na ulicy, a każdy przejście

przez jezdnię wydawało się za trudne

 

i wracałeś myślą, do tej modlitwy,

jak do szczebla z Jakubowej drabiny,

z której wyrasta w człowieku klasztor,

a rodzina cieszyła się, że zdrowiejesz,

Pan Bóg cię błogosławił

przez każde cierpienie i słabość.

Ten wpis został opublikowany w kategorii poezja, wiersz i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *