Stoję pośrodku tej pięknej i groźnej przestrzeni,
jak obcy wędrowiec na gwiazd lśniącym tle.
Prawo moralne w sercu zapuszcza korzenie,
a przez zmienne niebo patrzy niezmienny Bóg.
Czas jakoś płynie, jak zbyt głęboka rzeka;
zdławi on w sobie przeszłe odgłosy i dni,
i staną się cieniem, co nie może trwać
w świecie, który jest istnieniem ech.
Na progu tak wielu wszechrzeczy i prawd,
nie wiem, czy z tego zamyślenia wyrasta ślad,,
w którym palce może maczał Sam Bóg,
czy tylko zapis mojego dialogu z AI.
Ale pewnie i Ty – też staniesz w tej ciszy,
gdzie gwiazdy płoną nad nami jak znak,
może sam w sobie usłyszysz pytania,
szmer odpowiedzi i ich ogromny brak.