Jeszcze zeszłego lata spacerowała po korytarzu, po klatce schodowej, między mieszkaniami. Trochę zażenowana, że ją posądzą o podsłuchiwanie pod naszymi drzwiami, tłumaczyła się, że chora, że połamana i kilka razy już zoperowana. A teraz robią po niej remont. Może do kosza wyrzucili jej ulubione filiżanki, ulubiony koc i poduszki. Pewnie spakowali ubrania i wynieśli gdzieś do kontenera PCK. Wystawili na klatkę schodową meble z kuchni i skuwają terakotę i glazurę, tak przez nią już opatrzone, stare. Od kilku dni stukot niesie się po ścianach i czasem jest nie do wytrzymania. Odwiedzała ją i zabierała rodzina, na święta, na jakiś czas. Teraz ją zabrali i wywieźli nie wiadomo gdzie, chyba już nie wróci. Powiesili kartkę, że przepraszają za utrudnienia związane z remontem. Nie dopisali, gdzie ona jest.
Zdrada
Dla ciebie to był święty, święty ołtarz,
a on po nim przeszedł jak po drodze,
dla ciebie to było domowe ognisko,
a on chciał tylko palić z tobą grille,
dla ciebie to było takie ważne wszystko,
a dla niego już nic, i nic, i nic, i nic.
Bezrobotna
I znowu jesteś nikomu do niczego
w tym kraju potrzebna. Stałaś się wolna
jak wiatr albo duch. Przytuliło cię ubóstwo,
bezimienna ziemia i twój życiowy krzyż.
Wierzysz czy nie wierzysz już nikogo to
nie obchodzi, gdyż nie stać cię na jałmużnę.
Jeszcze nie wiadomo czy będziesz żebrała
pod kościołami, czy pod urzędem pracy,
czy będziesz „budżetowym pasożytem”,
czy na zawsze stąd wyjedziesz, czy umrzesz
gdzieś daleko stąd komuś na szczęście.
Jeszcze nie wiadomo czy w obcym kraju
ludzie mówią w tym samym języku, co ty.
Jeszcze nie wiadomo, gdzie cię ta ziemia
przytuli i świat. Jeszcze nie wiadomo, ale
ojczysty chleb już zamienił się w kamień.
Trudne pocieszenie
– A więc myślałaś, że nigdzie nie ma
tych kamieni, którymi w ciebie rzucali?
– A więc myślałaś, że to tylko tak ciągle boli,
że nigdzie na tobie nie ma śladów?
– Że dajesz radę tak cały czas dawać ludziom
dobro za zło? – A więc tak myślałaś?
– I dlatego płaczesz, że znalazłaś te kamienie
na wątrobie, w nerkach, na dnie serca,
na obu rękach? – A więc sobie popłacz,
bo któż jest bez grzechu? – Jesteś tutaj
tylko lokatorem, który z czasem innym
zwolni miejsce. – Ale jesteś,
dlatego że Bóg cię taką wymyślił i pasujesz
do reszty innych zdarzeń – jak jedna łza
do innej łzy.
Suflerka
A gdybym ci opowiedziała o głuchym starcu
przed Sanktuarium Matki Bożej Wiśniowej
w Siekierkach, który stał tam z napisem:
„życie to tylko próba” i „długouche stworzenia
szukają nauki”, pomyślałbyś: kolejny nawiedzony
wariat? – A gdybym ci napisała o biskupie,
który nam opowiadał o Pani Siekierkowskiej
i Siekierkowskim Jezusie, przyszedłbyś
z próżnej ciekawości na kolejny odpust?
A gdybym ci wspomniała o ludziach,
którzy nie dziękują Panu Bogu za zdrowe nogi
i kolana, i idą na klęczkach po miejscu objawień,
i proszą Wspomożycielkę Wiernych o zdrowie
dla męża, dla żony, dla wnuka, dla córki, dla syna,
dla dziadka, dla kuzyna, o błogosławieństwo dla rodziny,
odważyłbyś się ich potępić?
Ach, ten wiersz to tylko moja i twoja próba
przed prawdziwym życiem, i spotkaniem.
Po co jest wiara?
Przecież spadają na nas takie cierpienia,
zdrady, pomówienia i ewidentne krzywdy,
że czujemy bezradność Boskiego Stworzenia
w całym Jego majestacie. I z wielką trwogą,
w przypływie pokory pytamy Go, dlaczego
przypada tyle naraz bólu na słabego człowieka?
– A kiedy znowu się ogarniasz, to widzisz,
że jest w tym jakiś zamysł i tajemnica,
że kamień by nie wytrzymał, a ty dajesz radę,
otulony zewsząd śladem Boskiego Syna.
Zagubionym
Może już nie wiadomo czy Święty Antoni
wstąpił do franciszkanów i nawracał lichwiarzy,
czy do dzisiaj dla nas pracuje Biurze
Rzeczy Zagubionych bądź też w Koluszkach.
Tyle rzeczy w życiu odnalazłam po modlitwie
do Niego i zapominałam, że już teraz są nasze,
że wysłuchiwał mnie – tak zagubionej
pośród wielu ostatecznie nieistotnych spraw.
– Mój kochany Antoni, kto Cię dzisiaj
tak gorąco prosi, że dla niego przeglądasz
i ziemię, i niebo – byle się odnalazł
pośród wielu ostatecznie nieistotnych spraw,
chociaż wiesz, że zapomni o Tobie zaraz,
gdy tylko odzyska utraconą czasowo rzecz?
*** (Z głębi czasu)
Z głębi czasu do Ciebie przychodzę
po Pieśni Słonecznej, którą ułożyłeś
dla swojego miasta, po zranionej miłości
rodziców, przez odbudowane przez Ciebie
świątynie i niesioną ludziom Ewangelię,
przez niekochaną Miłość, dla której zostałeś
całopalną ofiarą na potrzeby Kościoła.
Z każdym słowem Pieśni Słonecznej
dzisiaj do nas przyjdź. Odszukaj nas
po zawiedzionych miościach. Z głębi
serca, które nosiło rany Chrystusa
i prosiło żebraków o błogosławieństwo
do nas mów, jak mówiłeś do biskupa
i papieża, jak mówiłeś do sąsiadów
i do słońca – niech wszystkie miasta
staną się Asyżem.
Oddana
Halinka się nie spowiadała
odkąd jest głucha, kulawa
i stara, a ostatnio zadanej
pokuty nie odpracowała,
gdyż pomimo dobrej pamięci
wcale jej nie usłyszała.
I na święte słowa kapłana
Halinka dzisiaj nie klęka,
bowiem nie służą jej już kolana
i wydaje się, że na nabożeństwach
jest już tylko jak bierny widz
– a ona chyba z dnia na dzień
coraz bardziej wydaje się
w Ręce Pana.
Sztuczna duchowość
Nie widuję już starszego pana
z piątego, który nas przywitał,
gdy się tutaj wprowadzaliśmy.
Mieszkanie przy windach też
już jest wynajmowane obcym.
A choć po kobiecie z naszej klatki
nowa sąsiadka kupiła mieszkanie,
o tamtej jeszcze pamiętamy.
Od czasu do czasu, jak ogłoszenia
albo reklamy, ktoś przykleja
na drzwiach do bloku klepsydry,
a nam znikają znajomi z windy.
Zamiast modlitwy
Czy dzisiaj na nas patrzysz, czy może
już dawno odwróciłeś zranione oczy
ku wschodzącemu słońcu, które Ci teraz
rozjaśnia, a do zmierzchu rozpogodzi Twarz?
Czy będziesz latem czuwał nad mrówkami,
które Ci tak jak my nie złorzeczą nawet,
gdy człowiek udaremnia ich pracę i dom?
Czy do następnej zimy nam wybaczysz?
Czy dzisiaj na nas patrzysz, czy może,
jak kiedyś, zapadłeś w długi, głęboki sen
i przyśnił Ci się święty Józef z kołderką
w szorstkich, spracowanych dłoniach
i Maryja krzątająca się po kuchni
z wiązankami świętych pieśni?
Niech Ci się dzisiaj też przyśnią
także anioły i ludzie wierni jak Jan.
Prorok
Może i znacząco przeszły
przez całe jego życie
i anioły, i demony, może
umacniali go sami święci,
a ranili opętani żądzą władzy,
pieniędzy albo sławy. A kiedy
prosił Pana Boga o pomoc,
ten osobiście wystawiał go
na próby. – Ale jutro rano
rozpocznie dzień od wezwania
i jutrzni, będzie medytował
Ewangelię, potem pójdzie na mszę,
na adoracji zobaczy niebo,
a wieczór zakończy
na porachunkach z Bogiem
i kompletą.
Jeśli przez twoje życie przejdzie
kiedyś prorok, to zostaną po nim
same problemy i ślady Najwyższego
i nic już nie będzie takie samo,
jak było, i nawet nie dowiesz się,
kto ci go wymodlił.